czwartek, 29 listopada 2012

Sport w Pekinie

Każda grupa (chłopacy i dziewczyny) miała swój własny program zwiedzania. Chłopacy wstawali wcześnie i późno chodzili spać, biegając całe dnie po zabytkach. My wybrałyśmy trochę lżejszą wersję – dbając o dobre samopoczucie i sprawność mentalno – fizyczną poznawałyśmy Pekin bardziej poprzez spacery i kontrolowane błądzenie po uliczkach.
Pewnego dnia, gdy w końcu zmobilizowałyśmy się by wstać wcześnie, udałyśmy się do pobliskiego parku zobaczyć jak to Chińczycy odprawiają swoje poranne ćwiczenia. Słyszałyśmy o tym wiele i chciałyśmy skonfrontować wiedzę z faktami.
Około 8 pojawiłyśmy się w parku i na pierwszy rzut oka nic się nie działo, kilka osób tylko biegało sobie lub maszerowało. „Pewnie się spóźniłyśmy” – pomyślałam. No nic, pochodzimy trochę dookoła, porozciągamy mięśnie, pooddychamy i wrócimy.
Ale, ale! Coś się jednak dzieje. Kawałek dalej, za zakrętem widać grupkę ludzi – schodzą się, ustawiają i zaczynają ćwiczyć. Dołączamy do nich. Na początku krótka rozgrzewka, a potem układ Tai – Chi. Nogi nam się plączą, ręce krzyżują, ale po kilku próbach dajemy rade i opanowujemy prawie cały układ! Razem z resztą powtarzamy go do muzyki parę razy.
A w międzyczasie park ożył i wypełnił się po brzegi giętkimi, gimnastykującymi się chińczykami! Większość w starszym wieku! Głównie ćwiczyli w grupach – jedni Tai-Chi, inni jakieś układy z mieczami, z wachlarzami (niesamowicie spektakularne!), pojawiły się też układy taneczne, grupy śpiewaków i grupy poklepujące części ciała do rytmu jakiejś wyliczanki… Ponad to park wyposażony był w świetny sprzęt do ćwiczeń, wiele siłowni mogłoby pozazdrościć! Przyrządów było bardzo dużo i prawie zawsze były okupowane.
Chińczycy tu rano nie próżnują, znają moc regularne podejmowanej aktywności fizycznej – poranne ćwiczenia są nieodłączną częścią ich życia.
My porobiłyśmy kilka zdjęć i dałyśmy się wciągnąć w tą radosną atmosferę wspólnego gimnastykowania się. Przetestowałyśmy sprzęt siłowy, a potem zostałyśmy zaciągnięte do rozgrywek w badmintonaJ. Na końcu obowiązkowo stretching – rozciąganie rozgrzanych mięśni (przy czym wiele „babć” wprawiało nas w zakłopotanie, pokazując swoje możliwości…).
Ani się nie spostrzegłyśmy jak minęły ponad 2 godziny i czas było wracać na śniadanie.
Po tak miłym poranku nie miałyśmy jednak dość i zapragnęłyśmy kontynuować ten dzień w sportowym duchu. Udałyśmy się więc na basen olimpijski.
Udało się nam kupić bilety „na pływanie”, a nie „na zwiedzanie” (co nie było łatwe przy barierze językowej). Weszłyśmy do Wodnej Kostki, kierując się za grupą ludzi. Basen olimpijski faktycznie robił wrażenie – reflektory, niebieściutka, klarowna woda, wielka widownia, skocznia… ale nikt tam nie pływał… wątpiłyśmy że jesteśmy jedynymi klientami którzy wykupili bilet do pływania… Sprawa w końcu się wyjaśniła – oczywiście w basenie olimpijskim się nie pływa, dla klientów jest inny basen, piętro niżej, gdzie ogrzewanie już nie działa, na świetle się oszczędza a woda drastycznie traci kolor. Pewnie ten basen służył pływakom do ćwiczeń w czasie igrzysk. Także wciąż pozostawała nadzieja, że woda w której pływałyśmy miała też kontakt z ciałem Michael’a Phelps’a ;)
Dostałyśmy zegarki i udałyśmy się do szatni. Okazało się, że obowiązkowo musimy mieć czepki. Wróciłyśmy więc do kasy i miłe panie pożyczyły nam jakieś używane. Potem okazało się, że nie wolno na basen wchodzić w klapkach… także zawróciłyśmy i zostawiłyśmy klapki w szafkach. Na basenie natomiast, chcąc wejść na głęboką wodę zatrzymano nas żądając jakiejś karty. Słyszałyśmy, że coś takiego się tu dzieje – przed wejściem do wody niby lekarz ma badać twoją zdolność, trzeba zaprezentować jak się pływa itp. Nam pani jednak powiedziała, że mamy wrócić i kupić jeszcze jeden bilet, żeby mieć tą kartę…(?) Dałyśmy już sobie spokój  i pływałyśmy na płytkim basenie.
Odczucia mamy mieszane, trochę nas zdziwił niski standard, było nie było, basenu olimpijskiego, ale tak czy inaczej wizyta w Water Cube pozostaje to dla nas ciekawym doświadczeniemJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wstaw komentarz