piątek, 9 listopada 2012

Ułan Bator

Wczoraj o 6.00 rano czasu lokalnego, po dwóch dniach podróży i trzech przesiadkach dotarliśmy do stolicy Mongolii. Pierwsze wrażenia jakie się nasuwają to głównie porównania do Rosji. Po pierwsze należą się Rosji słowa pochwały za rewelacyjne pociągi - zawsze jest w nich gorąco, tak, że człowieka muli od razu i przesypia większość drogi:), toalety są czyste i wyposażone w papier a z kranu zawsze leci woda. Dodatkowo dla podróżnych dostępny jest wrzątek. W Mongolii pierwsza różnica dotyczyła temperatury w pociągu - tu tak nie grzeją:) Wrzątek można uzyskać, ale odpłatnie (grosze co prawda, ale zawsze). Łatwiej się dogadać z Mongołami, język angielski jest tu odrobinę bardziej powszechny. Ale rzecz która chyba najbardziej nas zdziwiła to naleciałości i wpływ kultury zachodniej - w Rosji tego nie ma! Moda zawitała na ulice Ułan Bator - wielu młodych ludzi czesze się i ubiera bardzo "trendy". Napisy wszędzie pisane "normalnym" alfabetem łacińskim, nie "krzaczkami":) więc dużo łatwiej się połapać.
Wiedzieliście, że w Mongolii ma swoją siedzibę firma "Urbanek" produkująca marynaty? Albo, że na pułkach sklepowych Ułan Bator można znaleźć nasze polskie "Korsarze" (draże), Soki Pysio i Tarczyn?:) Dla nas to nie lada zaskoczenie.
Poza tym ceny są dość niskie. Czasem porównywalne do tych w Polsce, a czasem duuużo korzystniejsze, zależy od miejsc i produktów. Jeśli dobrze poszukać, można znaleźć bardzo fajną knajpkę gdzie idzie się najeść do syta za 10 zł.

Nie ma wiele miejsc do zwiedzania w Ułan Bator. Wczoraj przespacerowaliśmy przez większość "atrakcji". Trafiliśmy do parku miejskiego gdzie mieści się teatr. Zapoznaliśmy się z ofertą i kupiliśmy bilety na spektakl z tradycyjnymi tańcami i pieśniami mongolskimi. To było niesamowite! Instrumenty, śpiew gardłowy, tańce...uczta dla duszy:)
Poniżej zamieszczamy nakręconą próbkę:)











Dziś wybraliśmy się 3 km za miasto by zobaczyć posąg Buddy, pozłacany i wysoki na 18 metrów. Do "zaliczenia" został nam jeszcze Czarny Rynek. Ale to za 4 dni dopiero, ponieważ jutro wyjeżdzamy na 3-dniową wycieczkę poza stolicę. Jest to wycieczka płatna, organizowana przez hostel. Chcieliśmy unikać takich kosztów, ale w warunkach jakie tu panują to najlepsza opcja, na jaką się zdecydowaliśmy. Jest jednak za zimno na podróżowanie po pustkowiach Mongolii samemu, gdy nocleg jest niepewny.
Wycieczka kosztowała nas niecałe 600 zł, ale zapowiada się naprawdę super! Nie będziemy zdradzać szczegółów, po powrocie opiszemy wszystko:)

1 komentarz:

Wstaw komentarz